Pismo Święte zawsze pozostaje pierwszorzędnym źródłem naszej wiary. Czytamy w życiu różne rzeczy mniej i bardziej pożyteczne. Na przykład obecna pandemia skłania nas do szukania informacji i rzeczywiście można na ten temat znaleźć przeróżne rzeczy, na przykład takie, których autorzy wiedzą wszystko i znają najlepsze rozwiązanie, byle tylko ich reszta posłuchała. Jakiś czas temu z ciekawości przeczytałem artykuł popularno-naukowy, czyli taki w miarę prosty, na temat covid-19 i się dowiedziałem, że nic nie wiem. No, może „nic” to przesada, ale po prostu trzeba mieć dużą wiedzę medyczną, żeby się sensownie wypowiadać. Dlatego ważne jest, by rzetelnie dążyć do prawdy, na której nam zależy, a czytanie może być w tym pomocne, choć źle stosowane może też ogłupiać.

Czytanie Biblii może być ogromnym wsparciem dla naszej wiary, a to, że słuchamy głosu Kościoła, chroni przed błędnym rozumieniem Biblii , która jak wszystko, źle odczytana mogłaby prowadzić na manowce. Dzięki wierności Kościołowi to nam nie grozi, za to możemy w tej Księdze odnajdywać skarby, które wzbogacą nasz umysł, ożywią serce i dodadzą Boskiej energii naszemu życiu.

Jak zabrać się za poznawanie Biblii ? Pierwszy sposób jest dość oczywisty – słuchać uważnie, z zainteresowaniem czytań biblijnych w czasie Mszy św. Gdybym zapytał, co było dziś czytane, to ciekawe, kto by potrafił odpowiedzieć. Nie jest łatwo pamiętać wszystko, czego słuchamy. To na pewno zależy od tego, jaką kto ma pamięć. Łatwiej też zapamiętać różne historie, przykłady, przypowieści.

Opowiadali o jednym księdzu, który był wikarym w jednej parafii, mówił kazania, raz nawet na odpuście. Potem poszedł na inne parafie, został proboszczem i po wielu latach proboszcz tej pierwszej parafii zaprosił go z kazaniem odpustowym. Ten sobie pomyślał, że skoro ma już gotowe tamto sprzed lat, to nie będzie następnego pisał, tylko je wykorzysta, bo przecież i tak nikt nie pamięta, nawet on sam nie za bardzo. I tak zrobił. Po sumie przed kościołem przywitała go starsza parafianka, ucieszona, że spotkała dawnego wikarego: a co tam u księdza?, a jak się ksiądz dobrze trzyma, a jakie ładne kazanie wygłosił – ale to kazanie już ksiądz u nas mówił. No i się wydało – pewnie były tam przykłady, które łatwo zostają w pamięci na całe lata.

To, czego słuchamy lub czytamy, nie tak samo trafia do naszego rozumu i pamięci. Czasem wystarczy tylko słuchać i już wszystko załatwione, ale nieraz trzeba się skupić, nastawić na zrozumienie, na uchwycenie tego, co istotne. Z takiego słuchania na pewno i pożytek będzie większy, i wzrośnie ciekawość, radość z tego, że coś dobrego dzieje się w naszych głowach i sercach. Warto taką postawę wyrabiać w sobie w czasie Mszy św., także podczas słuchania czytań biblijnych. Zarówno wtedy, gdy są jakieś mało znane czytania, np. z proroka Habakuka, Amosa czy innego, jak i wtedy, gdy słuchamy znanych od dawna przypowieści i historii, bo może jest tam jeszcze coś dla nas ukrytego, może jest tam jakaś iskra, która rozpali w nas nowy płomień. Słuchajmy tego jak słów Boga, który nas miłuje i mówi do nas.

Przecież, jakbyś był/a zakochany/a po uszy i umiłowana osoba przychodzi i mówi: - Chcę Ci coś strasznie ważnego opowiedzieć. Ty na to: „Mów” i zaczynasz sobie myśleć o pogodzie, piwie, sąsiadach zza płota. Czy tak się słucha kogoś kochanego? Przecież nie. Słucha się wszystkiego i jak to coś oczywistego, to się cieszymy, że rozumiemy i się zgadzamy; jak coś nowego, to cieszymy się, że możemy pytać i poznawać nowe rzeczy; jak się nie zgadzamy, to też fajnie, bo możemy się dogadać. Podobnie staramy się słuchać Pisma Świętego , które wciąż jest Dobrą Nowiną – choć jednocześnie takie stare.

Na przykład przy dzisiejszej Ewangelii można sobie pomyśleć o tym, jak różnie bliscy Jezusa reagowali na Jego zmartwychwstanie. Kobiety wręcz odruchowo uznawały tę prawdę, za to mężczyźni, apostołowie dość uparcie wątpili, oczekiwali dowodów. Kto tu lepszy, kto gorszy? Otóż obie postawy są potrzebne – i ta wiara, która o nic nie musi pytać, i ta, która szuka dowodów. Gdyby nie entuzjazm kobiet, pewnie byłoby jakoś smutno, dziwnie; a gdyby nie wątpliwości apostołów, nie mielibyśmy tylu dowodów na podstawowy dla naszej wiary cud zmartwychwstania Jezusa. Innymi słowy, Pismo Święte zawiera wiele skarbów, które możemy i powinniśmy z niego czerpać.

Dominikanie opracowali 20 sposobów czytania Pisma Świętego . (Przedstawię je pokrótce, nie zajmie mi to dłużej niż pół godziny. No dobrze, to taki żart, żeby trochę o tej paskudnej pogodzie zapomnieć.) Ale choć wspomnę niektóre z tych sposobów: oczywiście słuchanie, następnie uczenie się wybranych fragmentów na pamięć. Jeden wszyscy znamy: Ojcze nasz, wielu zna Psalm 91 w wersji Kochanowskiego:

„Kto się w opiekę odda Panu swemu,

A całym sercem szczerze ufa Jemu,

Śmiele rzec może, mam obrońcę Boga,

Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga..”

Wiele innych fragmentów możemy wyszukiwać i zapamiętywać. Można też przepisywać sobie jakieś fragmenty (podobno w jednym kościele ktoś sobie na kazaniu notował ciekawsze spostrzeżenia – nie żebym zalecał, ale to też ciekawy przykład zaangażowania w liturgię). Inną praktyką jest po prostu czytanie Pisma Świętego od deski do deski (zdaje się, że nasz Jan III Sobieski przeczytał Biblię jakieś 50 razy – wtedy to byli królowie, i dziś ktoś, kto poczyta Pismo Święte może poczuć się jak król!). Można też słuchać nagrań.

Są też tzw. filakterie – to były pudełeczka z fragmentami świętych tekstów noszone przez Żydów, a dziś to po prostu kartka ze zdaniem z Pisma Św ., którą nosimy przy sobie przez cały dzień. Dalej, można praktykować czytanie tematyczne, czyli wyszukiwać, co Biblia mówi np. o cierpieniu, przebaczeniu, miłości. Ciekawym sposobem jest też wspólne czytanie – jak byłem w Stanach, to tam mieli taką dużą grupę, która spotykała się w sobotę na czytanie i rozważanie czytań niedzielnych. Przynosili też jedzenie i nawet tańce były, ale tym się nie przejmujmy (ja się skupiałem na jedzeniu, dobre było). Na dziś wystarczy tych sposobów.

Chodzi o to, żeby nabrać ochoty, zapału do poznawania najważniejszej Książki w naszym życiu. Pomoże ona wiele zrozumieć, a nawet jak czegoś nie zrozumiemy, to poczucie tajemnicy też nas mocniej przywiąże do Boga, który nas stworzył i zaprosił do udziału w Jego niepojętym życiu i nieobjętej miłości. Amen.

Ks. Zbigniew Wolak