Przypowieść o siewcy doskonale oddaje sens znanego zalecenia św. Augustyna: „działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie, ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga”. Rolnik dba o swoją ziemię, ale wzrost ziarnu daje Bóg – w przypadku naszych dusz – daje łaskę.
Niebezpieczne byłoby mylenie obszarów działania naszego i Boskiego. Pierwszy błąd to oczekiwanie, by Bóg spełniał nasze obowiązki – my się zwalniamy z pracy nad sobą, nad swoją miłością, wiernością, pracowitością, życzliwością itd. Wtedy z nami jest jak z tą marną glebą: serce z kamienia, w głowie siano, w słowach ciernie, w uczynkach ucieczka od wszelkiego starania. Jeśli takimi będziemy, ziarno Bożego słowa i Bożej łaski przepadnie, zostanie porwane przez drapieżne ptaki, którymi są nasze grzechy i nałogi. To my mamy zadbać o swoje życie, dobroć serca, mądrość, wrażliwość i inne cnoty.
Drugim błędem jest przypisywanie sobie za dużej mocy – wydaje mi się, że jestem doskonały, a inni mają mnie podziwiać i słuchać. To sprawa dość delikatna, bo wedle uczynków miłosierdzia mamy: Grzesznych upominać; Nieumiejętnych pouczać; Wątpiącym dobrze radzić. Więc trzeba napominać, pouczać, radzić, ale tak, by nie rządzić innymi, lecz pomagać, by stawali się jak dobra gleba gotowa na przyjęcie Bożego ziarna, Bożej łaski. Nie zawsze proste jest to godzenie naszej pokory z naprawianiem innych. I dobrze – przecież po to wierzymy, modlimy się, spotykamy Jezusa w Eucharystii i innych sakramentach. Żeby nabierać mocy, dobroci i umiejętności.
Dbajmy o siebie i o innych, na ile to możliwe. A potem tę glebę swojego życia, serca, uczuć, dobrej woli i dobrych czynów oddajmy naszemu Siewcy. Tak, byśmy nie zaniedbali ani swojej pracy, ani ufności w opiekę Boską. Dużą pomocą jest rachunek sumienia. Troszkę osobliwa nazwa, bo brzmi tak, jakby matematykę stosować do naszej wiary. Ale można w tym znaleźć ciekawe porównanie – do fizyki. Bo fizyka to taki rachunek przyrody; powstaje ona tak, że rachunki matematyczne stosujemy do uporządkowania tego, co w przyrodzie widzimy i potrafimy zmierzyć. Efekty są fascynujące, choćby samochody, komórki i podróże w kosmos.
Z rachunkiem sumienia jest troszkę podobnie. To takie rachowanie naszego życia. Przypominamy sobie, co mówimy, robimy, czujemy, czego chcemy, o co się staramy, a potem przykładamy do tego nadprzyrodzone zasady: przykazania Boskie i kościelne, wiarę, nadzieję i miłość; roztropność, sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, męstwo i to wszystko, co wiemy o drodze do zbawienia z nauczania Ewangelii, z nauczania Kościoła i również z wewnętrznego głosu sumienia. Tym sposobem z naszego życia możemy zrobić rakietę do nieba. To taka fizyka nadprzyrodzona. Teraz przykład, jak św. Efrem nawrócił się dzięki nieco osobliwemu rachunkowi sumienia:
„Trafił kiedyś do więzienia za kradzież, której nie popełnił. Rozgoryczony, miał pretensje do Pana Boga, że spotkała go taka niesprawiedliwość. Słuchając jednak historii współwięźniów, nagle zaczął w ich przewinieniach rozpoznawać swoje dawne grzechy, za które nigdy nie poniósł kary. Dotarło do niego, że znalazł się w więzieniu nie ze względu na kradzież, ale z powodu swoich wcześniejszych występków. Zrozumiał, jakim dotąd był człowiekiem. Skruszony, żałował za to, czego się dopuszczał, i zaczął dziękować Bogu, że mógł to teraz odpokutować. Wkrótce uniewinniono go i wypuszczono na wolność. Tak rozpoczęła się jego droga do świętości – od uznania własnych win.”
Są jeszcze inne ciekawe przykłady, ale poczekamy z nimi na chłodniejszą pogodę. Na razie pomyślmy o swojej drodze do świętości. Co możemy zrobić ze swojej strony i jak otworzyć duszę i serce na działanie naszego nadprzyrodzonego Siewcy i Dawcy Życia – życia ziemskiego i nadprzyrodzonego. Amen.
Ks. Zbigniew Wolak