Dzisiejsza niedziela nosi w liturgii nazwę: Gaudete, a nazwa ta została zaczerpnięta z łacińskich słów listu Pawłowego, któryśmy przed chwilą słuchali: Gaudete in Domino semper: iterum dico, gaudete, czyli: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
Brzmi to nieco osobliwie, jak rozkaz: radujcie się, bo jak nie, to zobaczycie…! I jest w tym trochę racji, bo na tę radość trzeba zapracować. Kościół wprowadzając niedzielę Gaudete w czasie Adwentu zadbał o to, by czytania mszalne pomogły nam lepiej uchwycić istotę chrześcijańskiej radości, która zachwyt łączy z pracą nad doskonaleniem duszy. Owoce tej pracy, czasem trudnej i upartej, cieszą nasze serca i są pięknym podarunkiem dla innych.
Kiedyś Adam i Ewa przestraszyli się Boga, który pojawił się w raju po ich pogaduszkach z przekrętnym wężykiem. My bojaźń Bożą też odczuwamy, ale dzięki Jezusowemu odkupieniu i naszemu pragnieniu miłosierdzia ta bojaźń nie wypędza nas z raju, ale nas do niego na powrót sprowadza.
W pierwszym czytaniu słyszeliśmy słowa niosące pokój Izraelitom: „Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Pan oddalił wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela”. To nam przypomina, że w ziemskich zdarzeniach też doświadczamy dobroci, łaskawości Bożej i słusznie jest prosić Boga o pomoc w naszych doczesnych trudach, prosić Go o błogosławieństwo dołączając do tego pragnienie pełnienia woli Bożej w sposób jak najdoskonalszy. A przecież często wolą Boga jest to, byśmy Go prosili o wsparcie – przecież Jezus chwalił tych, którzy z wiarą prosili o uzdrowienie czy inne cuda i łaski.
W psalmie śpiewamy: „Głośmy z weselem, Bóg jest między nami”. Proste i jasne, a jednocześnie tak wzniosłe i wymagające: „Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy, niech to będzie wiadome po całej ziemi”. Właśnie, niech to będzie wiadome najpierw dla nas samych, a przez nas innym. Nasze życie, uczynki, świadectwo wiary – i to wielkie, i to małe, jak np. ostatnio szedłem koło kościoła bł. Karoliny, szedł też jakiś gość z psem i się przeżegnał przed kościołem, nic wielkiego, a jednak bardzo miłe i cenne.
We wspomnianym na początku Liście do Filipian czytamy: „Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko!” prosta, lecz ważna zachęta – dbajmy o łagodność, czyli o to, żeby swoim gniewem i innym złymi emocjami nie atakować ludzi, ale chwalmy ich zalety i cieszmy się z nich, natomiast wady pomagajmy przezwyciężać tak, żeby bardziej Bogu podobali się ci, którzy owych wad się wyzbywają i my, którzy ich w tym wspieramy. Czasem te zachęty muszą być troszkę surowe, bywa i tak. Skoro dziś niedziela radości, to mały przykładzik „radości niedoskonałej” (to tytuł fajnej książki z anegdotami religijnymi):
Gdy pobożna niewiasta zapytała św. Franciszka Salezego, co ma robić, by zostać świętą, usłyszała w odpowiedzi: „Niech pani uważa, aby na przyszłość ciszej zamykać drzwi”.
Wreszcie Ewangelia poprzez nauczanie św. Jana Chrzciciela poucza nas, jak należyte spełnianie swoich obowiązków otwiera nam drogę do bliskości z Bogiem. Niby zwykła ludzka rzetelność, a tak ważna w praktykowaniu wiary i tak wysoko ceniona. Np. celnicy mieli złą opinię, bo musieli dotykać nieczystych pogańskich monet z wizerunkami władców, a wykonywanie takich podobizn było zakazane przez prawo mojżeszowe. Jan widać czuł, że ten zakaz przestanie działać, a dla celników jest ważne, by nie oszukiwali, nie zdzierali, tylko brali tyle, ile powinni. Podobnie z żołnierzami i całą resztą świata – budowanie prawdziwej wiary na fundamencie sprawiedliwości i innych ludzkich cnót to nasza droga do prawdziwej radości. A jedną z ważnych bram jest spowiedź adwentowa, która choć powodowana jest żalem za grzechy również może prowadzić do radości. Jak u niejakiego Leonarda Mondadori. Wydawca, bogacz, dwa razy żonaty i rozwiedziony – gdy wydał, a jako wydawca wcześniej przeczytał, książkę „Droga”, którą napisał św. Josemaria Escriva de Balanguer, przystąpił do dawno, jeszcze w dzieciństwie, porzuconej spowiedzi, która pozwoliła mu na nowo odkryć godność dziecka Bożego. „Radość, jaka opanowała jego serce, ujawniała się na zewnątrz: Kiedy odchodzę od konfesjonału, mam ochotę gwizdać z radości – mawiał. […] Dopiero po nawróceniu odkrył źródło prawdziwej radości, która przewyższała wszystkie radości świata. Kiedyś spotkał się z pierwszą żoną. Ona widząc jego uśmiechniętą twarz, zapytała: „Co ci się stało, czy przypadkiem nie jesteś po operacji plastycznej?" - „Masz rację, dokonałem operacji plastycznej, ale nie twarzy, tylko mojej duszy".
Niech i nasz wygląd, słowa, uczynki będą wykonywaniem rozkazu z dzisiejszego psalmu: „ dajcie poznać Jego dzieła między narodami, przypominajcie, że wspaniałe jest imię Jego”. Amen.
Ks. Zbigniew Wolak