Dzisiejsze czytania w ciekawy sposób wpisują się w polskie przeżywanie sierpnia jako miesiąca ojczyźnianego – wspominamy wielkie wydarzenia związane z walką o wolność i godność Polaków: Cud nad Wisłą, Powstanie Warszawskie, Porozumienia Sierpniowe. Teraz troskę o godność dobrego człowieka i chrześcijanina wyrażamy m.in. przy pomocy sierpniowych postanowień trzeźwościowych czy abstynenckich.
Ważnym zadaniem jest podtrzymywanie i rozwijanie wiary katolickiej, którą zostaliśmy obdarowani ponad tysiąc lat temu. Obrona i doskonalenie wiary jest naszym szczególnym obowiązkiem i powołaniem – bo katolicyzm to nasza wiara w prawdziwego Boga, a Polska to nasza Ojczyzna. Jedno i drugie jest dla nas wielką wartością.
Nie jest to wyjątkowa postawa, znajdujemy ją u Jezusa, apostołów i starożytnych Żydów, choćby w czytanym dziś proroctwie Izajasza: "Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości. Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i aby miłować imię Pana i zostać Jego sługami […] rozweselę w moim domu modlitwy”. Objawienie Starego Testamentu było skierowane do Żydów, ale mieli oni pomagać też innym w „przyłączaniu się do Pana”.
Wymowne są też słowa św. Pawła skierowane do Rzymian: „Do was, pogan, mówię: "Będąc apostołem pogan, przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim w nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia”. Posłany do pogan, a tak mocno miłujący rodaków. Wcześniej pisał, że opór jego rodaków wobec Ewangelii powoduje u niego „wielki smutek i nieprzerwany ból”. Św. Paweł może być dla nas wzorem katolika wiernego Bogu, oddanemu Ojczyźnie i miłującego obcych.
A teraz poszukamy przykładów wśród swoich, którzy godzili miłość Boga, Ojczyzny z miłością wobec innych bliźnich: myśliciele z Koła Krakowskiego (o. Józef Bocheński, ks. Jan Salamucha, Jan Franciszek Drewnowski). Współpracowali m.in. z uczonymi niemieckimi, potem gdy wojna wybuchła byli dręczeni przez Niemców, ale też byli ratowani przez jednego z niemieckich profesorów, H. Scholza. Ks. Salamucha zginął w Powstaniu Warszawskim, rozstrzelany przez rosyjski oddział RONA walczący w niemieckich oddziałach SS. O. Bocheński przeżył m.in. śmierć całego swojego oddziału, gdzie był kapelanem, ale po wojnie nadal publikował po niemiecku i współpracował naukowo z Niemcami. Drewnowski był oficerem i większą część wojny spędził w obozie jenieckim. Zajmowali się nauką, logiką, etyką, m.in. miłością ojczyzny – ks. Salamucha pisał, już w czasie wojny, że jeśli jest taka konieczność, to trzeba nawet zabijać wrogów ojczyzny, z miłości do swojego kraju, ale bez nienawiści do wrogów.
Czasem pozostaje po prostu oddanie życia, jak w przypadku św. Maksymiliana. Kiedy stanął przed komendantem Fritzschem, ten zapytał: „Czego chce ta polska świnia?” i szukał tłumacza. Maksymilian powiedział do niego po niemiecku: „Ich will für ihn sterben” (Chcę umrzeć za niego). Do końca dodawał otuchy i spowiadał więźniów, a na esesmanów patrzył pogodnym wzrokiem.
Wspomniałem tych ludzi, bo czasem pojawia się taka postawa, że jak kochamy swój kraj, to musimy od razu nie lubić innych; co do ludzi miewamy podobne pokusy – dzielenie na tych do kochania i tych do odrzucania. Owszem, jest „porządek, kolejność w miłowaniu”, ale on nie każe nam nikogo odrzucać, lecz miłować każdego we właściwej kolejności, najlepiej jak się da. Módlmy się i zabiegajmy o taką miłość, żeby była jak chleb, który żywi domowników i innym udziela wystarczająco wiele okruchów – jak w dzisiejszej Ewangelii ("Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów"). Amen.