Słuchaliśmy dziś Ewangelii o Zwiastowaniu, czyli poczęciu Jezusa przez Maryję, bo właśnie wtedy została nazwana „pełną łaski” i tym sposobem zapewne Ona sama, jak i my poznaliśmy tajemnicę Jej niepokalanego poczęcia, czyli początku życia bez grzechu pierworodnego, o którym opowiada pierwsze czytanie.
Mamy okazję, by jeszcze lepiej zrozumieć obfitość Bożych darów i ogrom naszych duchowych potrzeb. Maryja poczęła się niepokalana, była – jak podają apokryfy – jedynym dzieckiem Joachima i Anny, mocno zakochanych w sobie i z uporem proszących przez długie lata o dziecko. Warto dziś podkreślić, jak wiele ludzkiej miłości pojawiło się w zdarzeniach, które otworzyły świat na przyjęcie Miłości, która z nieba zstąpiła w osobie Syna Bożego. Posłuchajmy fragmentu kazania ojca Kościoła św. Jana z Damaszku:
„Joachimie i Anno, o szczęśliwa paro, o nieskalana paro! Po owocu waszego ciała poznajemy was, zgodnie z tym, co Pan powiedział: Poznacie ich po ich owocach (Mt 7, 16). Wy prowadziliście życie, które się spodobało Bogu i było godne tego dziecięcia, które z was wzięło początek. W swoim życiu byliście święci i czyści. Wydaliście na świat klejnot dziewictwa, […] Tę, która zawsze pozostawała tylko dziewicą – co do ducha, duszy i ciała!”
Poczęli Niepokalanie Poczętą, a przez św. Jana z Damaszku zostali nazwani nieskalaną parą z racji ich wzajemnej miłości i wierności. Popatrzmy jeszcze na dwie pary: Adama i Ewę oraz Maryję i Józefa. Pierwsi zgrzeszyli, podkuszeni przez szatana zechcieli być równi Bogu, a tymczasem sami sobie stali się nieprzyjaciółmi, choćby przez chwilę. Adam, kiedy pierwszy raz zobaczył Ewę, powiedział: „Ta dopiero jest […] ciałem z mego ciała”. Kiedy przyszedł szatan, Adam „był z nią”, czyli z Ewą, więc pewnie słyszał podstępną gadkę szatana, ale już zapomniał o swoim zachwycie nad niewiastą. Zrzucił na nią winę, nawet i Pana Boga przy okazji oskarżył: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem”. Niektórzy do dziś kombinują, jak winy za swoje grzechy zrzucić na Pana Boga, ale to głupota, więc niech zmądrzeją, albo idą w siną dal. To już Ewa była uczciwsza: „Wąż mnie zwiódł i zjadłam”. Może dlatego Bóg powiedział do węża: „wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę”.
Teraz Józef i Maryja. Gdy ona „znalazła się brzemienną”, Józef chyba nie wiedział, że to ”za sprawą Ducha Świętego”. Jednak wziął ciężar na siebie, „nie chciał narazić jej na zniesławienie” i „zamierzał oddalić ją potajemnie” dla jej bezpieczeństwa. Za domniemane cudzołóstwo mogła być ukamienowana, takie było wtedy prawo. Bóg szybko wynagrodził ofiarną miłość Józefa i posłał anioła, który sprawę wyjaśnił. A miłość Józefa sprawiła, że dziś jest czczony jako największy święty zaraz po Maryi.
Tyle miłości ludzkiej, zwłaszcza małżeńskiej i rodzinnej, towarzyszyło tajemnicy Niepokalanego Poczęcia, zatem Niepokalanie Poczęta i dziś szczególnie tę miłość wspiera i do Jezusa za nią się wstawia. Posłuchajmy historii pewnego kazania:
„22 maja 2022 roku odprawiałem Mszę Świętą odpustową w sanktuarium św. Rity i głosiłem kazanie. Po Eucharystii przyszła do mnie cała rodzina poprosić o modlitwę i błogosławieństwo – mąż, żona, czworo dzieci, w tym Julka, która przyszła o kulach. Po operacji kolana miała problemy, aby wrócić do normalnego chodzenia. Paraliżował ją lęk, że gdy odłoży kule i stanie na nodze, będzie ją bolało. Ten strach spowodował, że w ogóle nie chodziła samodzielnie. Rodzice byli z nią u jednego, drugiego psychologa, ale nic to nie pomogło, bo lęk tak silnie się w niej zakorzenił. Powiedziałem więc do niej: Powiedz mi, czy chcesz zostawić tutaj kule jako wotum za uzdrowienie? Słowo Boże mówi, że na imię Jezusa zegnie się każde kolano. Chcesz, by zgięło się twoje? – Tak, chcę. Więc zaproponowałem: Daj mi te kule i daj rękę. Chodź razem ze mną, a kiedy będziesz stawała na tę nogę, mów «Jezus». Zrobiliśmy więc pierwszy krok – Jezus, kolejne – Jezus, Jezus, Jezus. I tak przeszła całe sanktuarium i wyszła z imieniem Jezus na ustach. Na to imię zgięło się jej kolano. Dziewczynka pojechała do domu z rodzicami o własnych siłach i od tego dnia zaczęła normalnie chodzić. Jej tata i mama zapłakali ze wzruszenia, a jej ojciec na koniec podszedł do mnie i mówi: Proszę księdza, dzisiaj ksiądz pozyskał nowego wojownika Maryi”.
S. i B. Wojownicy, słudzy, przyjaciele, dzieci Maryi, mniejsza o nazwę. Módlmy się do Niej, żeby i nam pomagała iść przez całe życie krok w krok za Jezusem. Nie szkodzi, żeśmy trochę kulawi, leniwi, pokręceni czy zniewoleni. Ona nas wyzwoli, wyprostuje i poprowadzi. Amen.
Ks. Zbigniew Wolak