Czytania dzisiejsze, jak to często na Mszy św. bywa, zawierają kilka ciekawych kwestii, które mogą nas poruszyć i zachęcić do lepszego życia, do utwierdzania bliskości z naszym Bogiem. Gdyby ktoś, nawet w czasie kazania, zamyślił się nad czym innym i przebudził się dopiero na „Amen”, to też będzie dobre wykorzystanie liturgii słowa. A ja wymyśliłem taki temat: „Od szemrania przez modlitwę do Chleba żywego”, czyli od Eliasza i św. Pawła do Ewangelii, do Eucharystii. Przypomnijmy fragment z Listu do Efezjan: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz z wszelką złością”. Dziś jak się włączy Internet, telewizję czy radio, to natychmiast się natykamy na takie zachowania. Ale okazuje się, że media nie są do tego konieczne, bo za św. Pawła też była gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie i wszelka złość. 2 tysiące lat, a człowiek niewiele się zmienił – sami widzimy, że dziś tak bardzo rozwija się nauka, technika, powstają zupełnie nowe technologie, ale objawienie Boże o wszechmocy i dobroci Boga oraz o nadziei zbawienia człowieka jest wciąż aktualne.

Warto m.in. posłuchać tego, co Duch Święty powiedział przez św. Pawła na temat używania przez nas daru mowy. Każdy korzysta z niego trochę inaczej, ale też każdy może i powinien doskonalić umiejętność mówienia i słuchania, żeby się to Panu Bogu podobało, a nam i innym jak najlepiej służyło. Wezwani przez św. Pawła zwróćmy uwagę na zwalczanie tych wad, o których wspomniał, tych wrzaskliwych gniewów, bo one lubią się rozłazić i mutować jak wirusy, a o nich trochę więcej się ostatnio dowiadujemy, choć i przedtem nieźle dokazywały. Jakie może być lekarstwo na te wady używania języka? Pewnie różne, ale najpierw posłuchamy przykładu:

„Do św. Wincentego Ferreriusza przyszła kiedyś kobieta z prośbą o radę: - Mój mąż zrobił się ostatnio taki zrzęda i gwałtownik, że trudno z nim wytrzymać - skarżyła się małżonka. Niech ojciec da mi jakiś środek, który by wprowadził znowu pokój w nasz dom - prosiła na kolanach. - Idź do naszego klasztoru - powiedział święty - i powiedz furtianowi, aby ci dał trochę wody z klasztornej studni. Jeżeli mąż wróci do domu po pracy, to weź łyk tej wody i trzymaj długo w ustach. Zobaczysz, że staną się cuda - zapewniał zakonnik. Kobieta z radością uczyniła to, co jej święty polecił. Mąż wróciwszy pod wieczór do domu, jak zwykle zaczął wkrótce dawać wyraz swemu niezadowoleniu. Żona wzięła natychmiast łyk owej tajemniczej wody i trzymała długo w ustach, jak przykazał jej mistrz Wincenty. I oto rzeczywiście pan domu uspokoił się po jakimś czasie i burza powoli minęła. Powtarzała ten zabieg jeszcze parę razy i zawsze z dobrym skutkiem. Po paru tygodniach mąż odmienił się nie do poznania: stał się znowu miłym, cierpliwym, łagodnym i dobrym towarzyszem życia. Kobieta przyszła do Wincentego, aby mu podziękować za cudowną wodę: - Droga córko - odpowiedział z wyrozumieniem święty - woda z klasztornej studni jest zwyczajną wodą i to nie ona sprawiła ten cud. Cud zdziałało twoje milczenie.”

Milczenie, jak widać, też miewa wielką wartość – oczywiście, gdy się milczy wtedy, kiedy trzeba, bo kiedy mówienie jest potrzebne, trzeba mówić. W tej historii za niedobre gadulstwo dostało się kobietom, ale oczywiście mężczyźni też to potrafią, więc przykład przykładem, a każda i każdy niech rzetelnie pomyśli o sobie i o tych, z którymi rozmawia.

Oczywiście to sprawa delikatna, a ćwiczenie umiejętności mówienia i słuchania to zadanie na całe życie. Często surowo krytykuje się plotkowanie. No i słusznie, zwłaszcza wtedy, gdy wiąże się z oczernianiem, gdy jest przejawem zazdrości i wiąże się z chęcią szkodzenia innym. Ale grzech plotkowania nie oznacza, że nie wolno niczego złego o innych mówić, bo przecież czasami trzeba innych ostrzegać przed nieuczciwymi ludźmi. Oczywiście najpierw, jeśli jest taka możliwość, próbujemy napominać grzesznika, żeby się poprawił, ale jak to nie przyniesie skutku, miłość bliźniego czasami nakazuje właśnie ostrzegać innych przed szkodami, jakich mogą doznać od tych złych ludzi. Na przykład św. Paweł ostrzegał wiernych przed fałszywymi nauczycielami ( 2 Tym 4,1-4), a Pan Jezus przed kwasem faryzeuszy. Uczmy się wytrwale, Siostry i Bracia, korzystania z daru mowy, by służył prawdzie i miłości.

A teraz wróćmy do Eliasza. Ucieka na pustynię zagrożony zemstą królowej Jezabel – głodny, zmęczony i załamany mówi: "Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków". Ale Pan posyła anioła, który przynosi Eliaszowi posiłek i wysyła go w drogę. Podobnie nasza modlitwa, w której oddajemy Bogu naszą nieraz udręczoną duszę, wyprasza pokarm duchowy, jaki daje siłę do dalszej drogi.

A w Ewangelii spotykamy zapowiedź najdoskonalszego sakramentu – Eucharystii. Wtedy pojawiło się też szemranie Żydów: "Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem". Jezus nie zlekceważył tego, ale wyjaśnił im, że pochodzi bezpośrednio od Ojca, że jest chlebem żywym, zapowiedzianym już na pustyni. Powiedział też: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne”. Tym sposobem pouczył, jak idąc za Jezusem przechodzi się od szemrania poprzez wiarę i sakramenty do życia wiecznego. Jest to też drogą, którą my sami idziemy – nie tyko jeden raz, ale bywa, że dość często, błądzimy, nawracamy, znowu szukamy. Nie bójmy się szemrania, tego we świecie i tego w naszych głowach, ale też nie pozwólmy, żeby nami rządziło – idźmy dalej drogą wskazaną przez Jezusa.

Dziś szczególnie mocno zaufajmy mocy Eucharystii, Chleba żywego, do którego zbliżamy się przez wiarę, modlitwę, pracę nad swoją duszą i nad swoją miłością. A nasze rozważanie zakończymy słowami modlitwy Jana Pawła II:

„Wielbimy Cię, Panie, który rzeczywiście jesteś obecny w Sakramencie Ołtarza; Chlebie żywy, który dajesz życie człowiekowi. Dla nas, wędrowców na drogach czasu, stałeś się pokarmem życia wiecznego. Wspomnij na nas, odwieczny Synu Boży, który przyjąłeś ciało z Maryi Dziewicy! Cała ludzkość, która przechodzi tyle prób i boryka się z trudnościami, potrzebuje Ciebie. Zostań z nami, Chlebie żywy, któryś zstąpił z nieba dla naszego zbawienia! Zostań z nami na zawsze. Amen!"