Dzisiejsze wdowie historie są dość wyjątkowe i trudne do praktycznego zastosowania, a jednak niosą w sobie tak wiele nauki, zachęty i nadziei wszystkim nam, którzy ze swoim bogactwem i ubóstwem, słabością i siłą, strachem i nadzieją próbujemy iść drogą wskazaną przez Jezusa. Na tej drodze każdy znak, każda historia i przypowieść może być ważnym drogowskazem.

Eliasz uciekając przed królem Achabem, prześladowcą wyznawców Boga Izraela, udał się najpierw nad potok Kerit, z którego pił wodę, a żywność przynosiły mu kruki. Gdy potok wysechł, poszedł do Sarepty Sydońskiej, gdzie wdowa ze swoim dzieckiem przygotowywała się do śmierci głodowej. Jednak na prośbę Eliasza i uwierzywszy jego obietnicy uratowania od wyczerpania mąki i oliwy podzieliła się z nim posiłkiem.

W Ewangelii uboga wdowa oddaje na świątynię jeden grosz, jedyny, jaki miała. Był on wart dokładnie 1/128 denara, czyli dziennej zapłaty dla robotnika; za ten grosz można było kupić niecałego wróbla. To jeszcze mniej niż miała tamta wdowa, ale skoro te zdarzenia tak są do siebie podobne, możemy ufać, że i ta wdowa z Bożą pomocą zdobyła środki na swoje utrzymanie. Ich historie pouczają nas o znaczeniu ofiarności dla ludzi w potrzebie i dla czci naszego Boga; podkreślają też wartość pokory i innych cnót. Możemy się od tych wdów uczyć przywiązania do wartości wiary w tzw. sytuacjach granicznych, czyli wyjątkowo trudnych, ale też w zwykłych zdarzeniach naszego życia.

Obok dwóch bohaterskich wdów mamy w dzisiejszej Ewangelii jeszcze trzecie wdowy – te, których domy objadają uczeni w Piśmie, zarozumiali i udający wielce pobożnych, bo modlą się tylko dla pozoru. Może im się wydawało, że są jak Eliasz, który miał prawo domagać się pożywienia od wdowy – ale byli oszustami. Eliasz ocalił siebie od śmierci, a wdowie pomógł spełnić dobry uczynek. Uczeni w Piśmie udawali potrzebujących i pewnie przeszkodzili niektórym wdowom zająć się ważniejszymi sprawami; zamiast pomagać przeszkadzali im w czynieniu większego dobra. Trzeba bowiem, byśmy zarówno sami czynili dobro, jak też wspierali innych w spełnianiu dobra, także wtedy, gdy my sami na tym wiele nie zyskamy, albo nawet coś stracimy.

Pamiętamy słowa Jezusa: „Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”. Tego uczonego próbujmy naśladować, a nie tamtych błaznów. Ten uczony w piśmie i tamte wdowy mieli w sercach swoich skarbce, którymi dzielili się z innymi.

Posłuchajmy fragmentu wiersza Jerzego Liberta, wybitnego katolickiego poety. Jest to poetyckie, głębokie, ciekawe, czasami zagadkowe ujęcie cnót, ale dla dzisiejszego kazania koniec wiersza będzie najważniejszy:

„[…]Ufność — manna, którą niebo rodzi,

Roztropność — jagnię, które w Bogu chodzi,

Sprawiedliwość — oliwa żywota,

Nadzieja — kłos dojrzały w Bogu rosnący,

Szczodrobliwość — wrota na czas żniwa,

Dobroć — drzewo, którego owoce Bóg skrywa,

Pobożność — kadzidło Panu miłe, a ludziom potrzebne,

Wszelka łaska Pańska

Niech spłynie na umysł i serce

siostry mojej Agnieszki

A gorzki smutek rozstania zabierze ode mnie.”

Koniec brzmi jak pożegnanie ze zmarłą siostrą, ale nie tak było. Agnieszka to była pochodząca z zamożnej żydowskiej rodziny Bronisława Wajngold. Nawróciła się na katolicyzm, na chrzcie przyjęła imię Agnieszka; jej przyjaźń i właściwie miłość z Jerzym Libertem pomogła również jemu odnowić wiarę. Potem ona odkryła powołanie zakonne i wstąpiła do zakonu w Laskach. Tadeusz Mazowiecki, autor książki „Ludzie Lasek” spotykał ją często i napisał, że „była dla każdego kimś bliskim”, „mówiła, że kocha każdego człowieka, którego spotkała w swym życiu”. Na pewno dzięki niej poeta Jerzy (niestety młodo zmarły na gruźlicę) mógł tak ciekawie ująć istotę chrześcijańskich cnót i napisać wiele innych pięknych i mądrych wierszy. Jak widać, nie tylko ubogie wdowy, ale i bogate panny mają swoje miejsce w Bożym planie zbawienia. Podobnie mężatki, mężowie, kawalerowie itd. Jak w znanej piosence: „ Taki duży, taki mały, może świętym być... Taki ja i taki ty może świętym być... „

Jednak nie możemy zapominać o odpowiedzialności za swoją wiarę, sumienie i uczynki. Przypomina o tym dzisiejszy psalm: „Pan kocha sprawiedliwych. Pan strzeże przybyszów. Ochrania sierotę i wdowę, lecz występnych kieruje na bezdroża”. Brzmi to jak komentarz do dzisiejszych czytań: sprawiedliwy przybysz Eliasz chroni sierotę i wdowę, a podstępni udawacze dostaną surowy wyrok.

B. i S., jesteśmy w kościele, modlimy się, słuchamy słowa Bożego, badamy swoje sumienie, mamy konfesjonał, gdzie jest Chrystus, który „raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu” (dzisiejsze Hbr 9,24-28), mamy Eucharystię, czyli największy ziemski dar naszego Zbawiciela. Bądźmy jak uczniowie, których dziś Jezus przywołał i rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam…” Otwierajmy uszy, oczy, serca, by usłyszeć, co Jezus powiada nam. Co mówi właśnie do mnie. Amen.

ks. Zbigniew Wolak